Wednesday, January 9, 2008

Dawno nic nie pisalem ale umieszczenie czegos na internecie = podroz promem na drugi brzeg do Circular Quay (glowna przystan promowa w Sydney), zaraz kolo the Opera House. Faktem jest ze sama podroz zajmuje doslownie 5 minut ale oczywiscie i do promu trzeba dojsc i na prom poczekac (w obydwie manki). Tak ze z 5 minutowej przeprawy promowej robi sie godzina. Plus zainstalowanie w Starbucks przy Circural Quay (najblizsze miejsce z Wi-Fi internetem), plus 'zaladunek' zdjec i robi sie z tego bite 2 godziny.

A plaze czekaja......

Dlatego ten post bedzie krotki; dzis jest nasz ostatni dzien w Sydney wiec chcemy sie nacieszyc jak najdluzej tym pieknym miastem. Dzieki uprzejmosci naszych nowych znajomych poznalismy Sydney (a przynajmniej jego polnocna czesc) w stopniu w jakim nigdy sie tego nie spodziewalismy. Po 2 tygodniach jezdzenia po Sydney wzdluz i wszez, moge powiedziec napewno: to naprawde przepiekne, tetniace zyciem miasto dziesiatek plaz, cieplej wody, pieknej pogody, zatok i zatoczek, jachtow i jednych z najpiekniejszych widokow swiata (Sydney Harbour Bridge, Opera House). Trudno nawet tutaj mowic o jego minusach (robactwo czy natlok zoltych a la Vancouver) bo gdy rano budzi Cie krzyk papug, gdy wychodzi sie o 8 rano na zalana sloncem ulice kuszaca egzotycznymi zapachami w klapkach, szortach i t-shirt aby zrobic zakupy w pogbliskim corner store mijajac po drodze widok na Sydney Harbour, Opera House a w tle majac caly czas Sydney Harbour Bridge to coz moze pobic takie klimaty? No co?

Szkoda bedzie stad wyjezdzac, ale Brisbane czeka.........

Do nastepnego razu!

No comments: