Saturday, December 22, 2007

Niewiarygodne, ale jak do tej pory gdzie sie nie pojawimy w NZ, jestesmy przypadkowymi swiadkami jakichs sensacyjnych wiadomosci. Na szczescie nie sa to wydarzenia mrozace krew w zylach choc nie powiem, tradycji stalo sie za dosc i przezylismy i tutaj nasze kolejne trzesienie ziemi. Prawdopodobnie nikt nic o tym nie wspomnial w Polsce ale wiemy na pewno ze bylo to pokazane w wiadomosciach kanadyjskich.

Tym razem jednak wszystko odbylo sie tak jakbym chcial dowiadywac sie o trzesieniach ziemi - z prasy. Zatrzeslo sie wprawdzie niewasko - 6.8 w skali Richtera ale 150 km od nas, w miejscowosci Gisborne podczas naszego pobytu w Rotorua a ja odczulem to jako parosekundowe przyjemne kolysanie lozka na ktory lezalem. Marta z Veronika nie czuly tym razem nic. Mam nadzieje ze z trzesien ziemi to by bylo juz na tyle.

Z przyjemniejszych wydarzen na skale krajowa ktorych bylismy niespodziewanymi swiadkami pierwsze mialo miejsce w The Bay of Islands. Mieszkajac tam w miescinie Haruru Falls, jednego z wieczorow podczas naszego pobytu tam pojechalismy zobaczyc tamtejsze wodospady. Zrobilismy to tylko dlatego ze byly one zlokalizowane doslownie 2 min. jazdy samochodem od naszego lokum. Wodospady okazaly sie, tak zreszta jak sie tego spodziewalismy, dosyc mizerne ale co mnie uderzylo w tym wszystkim to to, ze wszedzie byly porozstawiane tabliczki zabraniajace kapieli w malej zatoczce do ktorej wpadal wodospad ze wzgledu na jakies skazenie wody. Dziwnie to wygladalo - piekne miejsce, uroczy wodospad, czysta zatoczka, okazaly hotel nad nia a tutaj jakies skazenie. Po rozmowie z naszymi gospodarzami, okazalo sie ze 9 miesiecy temu powodz w tym rejonie zalala szambo hotelu nad zatoczka i skazila w niej wode. Sami dziwili sie ze jeszcze te tabliczki tam sa i ze wciaz nie mozna w zatoczce plywac.

Nastepnego ranka, jak zwykle ogladam sobie nowozelandzkie wiadomosci w tv, odpowiednik polskiego 'Kawa czy herbata' ew. kanadyjskiego 'Canada AM'. Czekajac z biciem serca, jak zwykle, na prognoze pogody katem oka czytalem przesuwajace sie w dole ekranu glowne wiadomosci dnia. Oto one:

- "Burza w polnocno-wschodnich stanach USA zabila 2 osoby i pozbawila pradu setki tysiecy ludzi'
- "Pierwszy wspolny koncert Spice Girls po latach rozstania"
- "Haruru Falls hotel otwiera swoje podwoje po 9 miesiacach zamkniecia z powodu skazenia wody"

Myslalem ze oczy wyjda mi z orbit. Haruru Falls?! TE Haruru Falls?!!! Przeciez ja tam wlasnie bylem!!!

2 dni pozniej, mieszkajac na farmie w Tangohawine pojechalismy na pobliska plaze - Baylys Beach. Plaza jest o tyle ciekawa ze jest czescia najduzszej plazy w NZ po ktorej mozna jezdzic samochodem - 128km dlugosci. Gdy dotarlismy na miejsce pogoda byla niespecjalna na wylegiwanie sie na piasku czy kapiel w morzu ale - na jazde samochodem po plazy - idealna. Plaza jest niesamowicie szeroka, na oko ok. 60-70 metrow i przerazliwie pusta. No tzn. pedzac po niej samochodem mija sie raz po raz nadjezdzajace z drugiej strony samochody wiec czlowiek czuje sie jak na jakiejs fantastycznej autostradzie - z lewej gigantyczne wydmy, z drugiej morze, 'droga' szeroka na kilkadziesiat metrow a przed soba (i za) po horyzont pusta plaza. Nic tylko noga na gaz i w dluga przed siebie.

Jadac tak nagle zobaczylem jakies dziwne zamieszanie na plazy. Masa (jak na takie pustkowie) ludzi, kilkanascie samochodow, pare koparek, spychacze i kilkunastu kolesi w jaskrawych kamizelkach najwyrazniej grzebiacych cos w piasku. Plaza byla rozryta dokumentnie tak ze nie mozna bylo przejechac tego zbiegowiska. Zaintrygowany zatrzymalem sie tam i zasiegnalem jezyka u miejscowych, ktorzy gremialnie, z kocykami i lezakami zainstalowali sie na pobliskiej wydmie i z gory obserwowali cala akcje na plazy. Okazalo sie ze byla to akcja odkopywania wraku belgijskiego jachtu The Askoy II ktory rozbil sie w tym wlasnie miejscu w 1994 roku i przez lata, zostal najpierw wyrzucony na plaze a potem zagrzebany prawie dokumentnie w piasku przez szalejace na Morzu Tasmanskim burze. Jacht ten jest ponoc najslynniejszym belgijskim jachtem (a la polski Dar Pomorza tyle ze w wersji mini) i w chwili rozbicia nalezal do jakiegos slynnego, blizej mi nie znanego belgijskiego piosenkarza Jacquesa Brela.

Cala operacja miala ponoc kosztowac $1.3 wiec nie w kij dmuchal.

Chlopaki mialy juz wrak odkopany i na linach tak ze trafilem na ostatnia faze 'odgrzebu'. Ku mojemu zaskoczeniu na miejscu byla nie tylko ekipa telewizji lokalnej ale tez ekipa tv z Belgii (!!!). Naprawde surrealistyczny widok: sto kilometrow pustki i nagle, w tym jednym, jedynym miescu taka akcja. I ja akurat w to wszystko wdepnalem ledwie po 5 minutach jazdy!

Postalem tam z godzine liczac na to ze wrak zostanie w koncu ruszony z posad swiata ale w pewnym momencie zaczelo siapic wiec wsiadlem do samochodu i pojechalem pojezdzic sobie jeszcze troche po plazy. Pomyslalem ze nie ma co stac na deszczu i sie na to gapic - i tak dowiem sie wszystkiego nastepnego dnia z gazet (na farmie niestety nie bylo telewizji bo gosciowi siadl dekoder do satelity). No i oczywiscie dowiedzialem sie - artykul o calej akcji ktorej bylem swiadkiem wraz z kiludziesiecioma innymi ludzmi zachowalem na pamiatke.

I tak mimowolnie stalem sie uczestnikiem nastepnego ciekawego wydarzenia w najmniej prawdopodobnym do tego miejscu.

Sprawozdanie z Wellington - prawdopodobnie jutro. A jesli nie zdaze przed nasza przeprawa promowa na poludniowa wyspe, zycze tutaj wszystkim WESOLYCH SWIAT!!!!!!!!

Szczesliwego Nowego Roku pozycze Wam, mam nadzieje, juz z Sydney.

2 comments:

Unknown said...

Czesc Wam, martwilismy sie o Was jak uslyszelismy o tym trzesieniu, ale po sprawdzeniu Waszego "grafiku" uspokoilismy sie.
My rowniez Wam zyczymy Wesolych Swiat.
Marta jeszcze raz dzieki za telefon, szkoda, ze mnie nie bylo w domu.

DorotaJ said...

Czesc Marta, Tomku i Veroniczko, zyczymy Wam radosnych i cieplych Swiat Bozego Narodzenia oraz samych pomyslnosci w Nowym Roku. Z tego co czytamy, to wyglada, ze macie naprawde 'good time' i oby tak bylo do konca waszego pobytu na tamtym kontynencie. Super, ze macie duzo wrazen, zdjecia sa tez fajne i wy wygladacie swietnie. Bawcie sie dalej dobrze. Dzieki Tomku za dokladne opisy waszych doswiadczen, momentami czujemy sie jakbysmy tam byli z wami :) Niestety, u nas szaro. BTW, o trzesieniu slyszelismy i szybko sprawdzalismy jak daleko jest to od was. Mamy problemy ze slideshow waszych zdjec od paru dni, ale to moze nasz komputer strajkuje :)