Wednesday, December 5, 2007

Znowu leje....

No, moze nie leje ale pada. Co w tropikach jest o tyle istotne ze jak leje - to kublami wody. A jak pada – to ledwie mzy (raz mozncniej raz lzej ale do wytrzymania) i praktycznie mozna chociaz przejsc sie po osrodku bo deszcz jest cieply zamiast byc uwiezionym w ‘zlotej klatce’ naszego super-duper bungalow patrzac sie na olowiane chmury i lejace sie z nieba cysterny wody.
Tyle ze ja nie przyjechalem tutaj z zamiarem stania sie ekspertem od tropikalnego deszczu tylko po ciepelko i krajobrazy. Obawiam sie jednak ze ‘to byloby juz na tyle’ – zdjecia ktore zrobilem musza wystarczyc bo nic innego juz na Moorea nie sfotografuje. A szkoda bo przyroda jest tutaj tak przefantastyczna ze az prosi sie aby ja non-stop fotografowac. Podobno jutro ma sie troche przetrzec wiec ewentualnie zrobie zdjecia z samego rana. Do Papeete mozemy wyjechac nawet w poludnie, to tylko pol godziny promem stad.

No nic, trudno, widac takie juz nasze zezowate podroznicze szczescie. Chociaz moglo byc gorzej – i tak do tej pory mielismy 3 dni ladnej pogody. Dzis slyszalem na CNN (jedyna angielskojezyczna stacja w tutejszej tv – 12 programow na krzyz) ze nad Fiji (1500 km stad) nadchodzi jakis tajfun. I pomyslec ze o maly wlos nie wyladowalismy na Fiji zamiast na Tahiti, bo w pewnym momencie drozyzna Tahiti tak mnie wkurzyla ze chcialem to wszystko skancelowac w cholere i pojechac na polowe tansze i rownie egzotyczne Fiji. Na szczescie jestesmy tutaj.

Uff... to bylby dopiero bigos. Przezylem juz w tym roku tornado w Dallas i dziekuje serdecznie za jakies cyklony na Pacifiku.

Co robi sie w tropikach kiedy pada? Oczywiscie oglada tv. Tyle ze tv tylko ‘en francais’ wiec ogladamy to co przywiezlismy ze soba – Veronika swoje DVDs na odtwarzaczu a my z Marta filmy na laptopie (jeszcze raz dzieki, Wojtek!). Dla urozmaicenia czasu ja ewentualnie cos skrobne na internet albo pojdziemy sie przejsc do restauracji aby podlaczyc sie do Wi-Fi i sprawdzic wiadomosci od Was. I tak deszczowy dzien w tropikach minie.

Ale po 2 dniach takich ‘atrakcji’ mam ich po dziurki w nosie. Za oknem egzotyka ze az trzeszczy a ja tutaj ogladam ‘Misia’. A swoja droga ciekawe czy najlepszy polski film wszechczasow – ‘Mis’ Stanislawa Bareji juz kiedys zagoscil pod tahitanskie sztrzechy?

Mysle jednak ze przecieram tutaj dziewicze szlaki. Chociaz w ten sposob jesli na dworze pada.......

Do nastepnego razu, juz z Papeete.

2 comments:

DorotaJ said...

Czesc wczasowicze! U was pada albo leje, a u nas zimno i nie widac ani slychac wcale zeby sie mialo ocieplic. Podobno to ma byc najostrzejsza zima od 15 lat, tak przeczytalam, wiec wybraliscie dobry czas na podroze i ucieczke z zimnej Kanady. Mamy jednak nadzieje, ze chinook zawinie niedlugo w Calgary. Poza tym, na osiedlach/ulicach zrobilo sie kolorowo od swiatelek swiatecznych, chociaz to jest fajne :) Jakbyscie zatesknili za sniegiem, to przesle wam zdjecie. Wygladacie fajnie na zdjeciach, widac, ze macie 'good time' i tak trzymac dalej. Zyczymy wam duzo slonecznej pogody.

Asia said...

"Przezylem juz w tym roku tornado w Dallas i dziekuje serdecznie za jakies cyklony na Pacifiku." - PRZEZYLEM?! TO TROCHE ZA DUZE SLOWO TOMKU NAWET NA TAKEIGO PISARZA JAK TY!!! JESZCZE CI KTOS UWIERZY I WYJDZIE ZE MASZ NAPRWDE ZEZOWATE SZCZESCIE W TYCH PODROZACH A TO TYLKO ZAWIALO MOCNIEJ I SIE SCIEMNILO TROCHE...EJ, TOMEK, TOMEK.
UCALOWANIA Z TEKSASU!